RELACJE NAUCZYCIELA JOGI I STUDENTA
Guru & Sishya
- Marek Bednarski
- 17 stycznia, 2022
- 12:58 pm

Gdy jedziemy na warsztaty jogi czy wakacje z jogą do nauczyciela którego nie znamy, rodzą się emocje. Podświadomość stawia go pośród wszystkich belfrów jakich w życiu przytrafiło nam się spotkać. Na powierzchnię wypływają wszelkiego rodzaju koszmary, obawy i uprzedzenia. Z drugiej strony jakaś niewidzialna siła pcha nas ku temu spotkaniu. Potrzeba doświadczenia czegoś nowego, ochota na zmianę, dreszczyk emocji związany z nieprzewidywalnym. Podejmując już decyzję o wybraniu się na taki wyjazd z jogą, stajemy przed sytuacją ostateczną. Do spotkania z nowym nauczycielem z pewnością dojdzie. Podświadomość tworzy swoje wizje niczym w śnie.
Strach przed nauczycielem
To sen o potworze, który chce nas pożreć. Czai się gdzieś za naszymi plecami i zbliża się nieustannie. Jest o krok od nas. Paniczny strach jaki nas paraliżuje, nakazuje nam uciekać. Byle dalej od spotkania konfrontacji. Stanięcia twarzą w twarz z najstraszniejszymi lękami i obawami. Uciekamy w końcu do miejsca bez wyjścia. Już wiemy, że zaraz spotkamy się z czymś najstraszniejszym. Tymczasem okazuje się, że wcale nie ma czego się bać.
Te emocje, jak ze snu, to tylko zbiór naszych najgorszych doświadczeń szkolnych. Powyciągane jednostkowe najgorsze przeżycia w relacji z nauczycielami. Gdy docierasz na taki warsztat jogi i spotykasz nowego nauczyciela, okazuje się on kimś zupełni innym niż „potwór” z podświadomości. Sen ustępuje rzeczywistości.
Cały proces jaki zachodzi nie dzieje się w sferze mentalnej. Nie przetwarzamy go w postaci wewnętrznych dialogów. Wszystko dzieje się w tle. Jedyne co potwierdza zachodzący proces to lekkie łaskotanie w żołądku czy poczucie nieznacznej ekscytacji. Cały barwny obraz zachodzi w innym wymiarze, którego nie możemy dostrzec. Dlatego zazwyczaj nawet o nim nie wiemy.
Rzeczywiste poznanie nauczyciela
Tymczasem spotkanie z nauczycielem to chwila niezwykła. Czy to na zajęciach jogi czy na warsztatach, dowiadujemy się o jakimś prostym ćwiczeniu. Czymś dość łatwym, a jednocześnie urzekającym. Po jego wykonaniu zalewa nas niespotykany spokój. Hipnotyzująca chwila, którą mamy ochotę powtarzać. Po zakończonym wyjeździe z jogą, jesteśmy dogłębnie poruszeni. Kilka pozycji czy praktyk oddechowych, pozwoliło nam na głębokie odprężenie, w którym potrafiliśmy zupełni inaczej spojrzeć na świat.
Okazuje się, że ścigający nas potwór w śnie w rzeczywistości to my sami. Uciekamy przed sobą, tworząc różnego rodzaju aktywności, by nie wejść w interakcję. Uniknąć spotkania, którego się boimy. Nie wiemy jacy jesteśmy naprawdę i tego się obawiamy. Tymczasem wykonanie prostych kilku sekwencji na dłuższym wyjeździe z jogą, pozwala nam poznać siebie. Kurtyna opada i okazuje się, że było czego się bać.
Wtedy pojawia się ochota, by proces powtarzać. Doświadczenie przejmującego spokoju jest tak niesamowite, że zaczynamy go pożądać. Jedziemy na kolejne weekendy z jogą czy wakacje z jogą. Sytuacja powtarza się i zaczynamy zauważać zmianę w sobie. Rozszerzającym spokojem zaczynamy emanować na zewnątrz. Jesteśmy procesem urzeczeni i wzruszeni. Nauczyciel z „potwora” zmienił się w naszego zbawcę. W naszym tle pojawia się kolejny sen.
Uwielbienie nauczyciela
Obraz nieznajomego, który doskonale nas rozumie. To anioł naszych snów. Zawsze staje w naszej obronie. Gdy zachodzi taka potrzeba przytuli i ogrzeje swoim ciepłem. Gdy tylko znajdujemy się w jego obecności, nie mamy ochoty odchodzić dalej. Chcielibyśmy zostać w jego towarzystwie już na zawsze. W momencie gdy jest nam błogo, nasz anioł znika. Czujemy się zawiedzeni i pozostawieni niczym osierocone dziecko. Jednak ponownie nawiedza nas zaskoczenie. Uświadamiamy sobie, że tak jak „koszmarem” byliśmy my sami, ale nie odkryci, tak samo jesteśmy źródłem swojego wewnętrznego spokoju. BUM!
Rzeczywistość
W rzeczywistości na wyjazd z jogą, nauczyciel pokazuje nam tylko kilka prostych pozycji czy ćwiczeń oddechowych. W trakcie wyjazdu, omawia co i jak wykonać poprawnie. Jednak to my jesteśmy twórcami swojego spokoju, alchemikami w swym laboratorium na macie. Koniec, końców pozostaje tylko jeden nauczyciel oraz niekończące się procesy odkrywania siebie i rzeczywistości. Sny o potworach i aniołach znikają. Tak jak rozdzielność między nauczycielem jogi, a uczniem.
Kiedyś na warsztatach jogi Christian Pisano powiedział „Nauczyciel jogi jest Twoim przyjacielem”. Też tak uważam. Czuję się jak bratnia dusza wszystkich osób eksperymentujących na swoich matach w trakcie moich warsztatów.